środa, 20 czerwca 2012

Smak

Myślałam, że rozstania mają gorzki smak. To nie miało żadnego smaku. To chyba nawet lepiej.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

when you don't know.

    Dobre rady od przyjaciela, który zawsze podaje Ci herbatę w kubku z Michałem Wiśniewskim zawsze spoko. Oblanie mnie sokiem wiśniowym też, jasne, Pasiu, nie przejmuj się.
    Jednak bezsenność, leżenie w łóżku i analizowanie każdego milimetra minionego dnia absolutnie nie jest spoko. Zwłaszcza, jeśli ma się moją psychikę, moje skłonności do histeryzowania, obwiniania się o wszystko i wieczne wpędzanie się w kolejne kompleksy... I może ktoś mi zaraz powie, że przesadzam, że widzę wszystko tylko w najgorszych barwach... Ależ nie! Gdzież bym śmiała! Taka jestem, taki sposób bycia i myślenia. Taki wygląd, taka figura, sposób postrzegania świata. 
    I Ty wcale niczego nie ułatwiasz. Nic do Ciebie nie dociera. Już nie wiem, co mam zrobisz. NIE WIEM.

sobota, 16 czerwca 2012

Be alone.

   Nie wiem, jak długo wytrzymam i na ile zniosę to wszystko. Nie wiem, jak długo chcę jeszcze tak trwać, skoro czuję gdzieś w środku, jakby cienka warstwa pod skóra, która mówi mi: koniec się zbliża, koniec się zbliża, koniec się zbliża. 
   Nie uniknę go, wiem.

Monolog do ściany

   Przepraszam, ale ja chyba czegoś nie rozumiem. Ja wczoraj produkowałam się do ściany, czy do żywego i względnie rozumnego człowieka? Bo chyba coś przegapiłam... Powtórka z rozrywki? Nie, dziękuję. Wczoraj znosiłam to po raz ostatni.

piątek, 15 czerwca 2012

Krew płynie z szafy strumieniami.

   Ostatnio zbyt często śnią mi się koszmary. Ja wiem, że moja psychika normalna nie jest, ale ostatnimi czasy naprawdę przesadza, leci sobie w kulki i to ostro. I co ja mam po czymś takim myśleć?
   Każdy sen zaczyna się niewinnie. Po prostu w pewnym momencie znajdujesz się w tej a nie innej scenerii, nagle pojawiają się inny, trwa rozmowa. No własnie nie tym razem. Dlaczego śnił mi się akurat katecheta? przecież ja nawet na religię nie chodzę, bo nie mogę rozmawiać z tym człowiekiem. Drażni mnie jego podejście, po co mam się spinać? Nie warto. 
   Od zawsze wiedziałam, że z nim jest COŚ nie tak. Chuj jeden wie, CO KONKRETNIE, jednak jest i to nie ulega wątpliwości. Dlatego moja wyobraźnia chyba dlatego dopisała mu rolę maniakalnego, religijnego zabójcę, z (co jak co...) pięknym rewolwerem w ręku i koszuli poplamionej krwią. I Ona jedyna może wiedzieć, dlaczego jechaliśmy pociągiem, w przedziale na kształt wielkiej myjni wyłożonej brzydkimi, wyblakłymi kafelkami, z natryskami. Trochę jakby więzienie, jak obóz koncentracyjny, jak obskurne prysznice na basenie... I jego niby nic nie znaczące gesty, wycieranie okularów rogiem koszuli, lśniąca krew na jego łysej głowie, cienki strumień spływający po policzku... Bez przerwy wprowadzał nowe osoby, sadzał je pod prysznicem i odgradzał zasłonką prysznicową. Białą, w niebieskie i granatowe okręgi. Taką samą, za jaką stałam dzisiaj biorąc prysznic. I kazał mi patrzeć, a sam się odwracał. Mówił: "Przykro mi, nie jesteś godzien" i po prostu strzelał. Mózgi rozbryzgiwały się na tych okropnych kafelkach, druga osoba nagle znajdowała się obok mnie, a ta martwa wypadała na tory...
  Patrzył na mnie, jakbym była wszystkiemu winna, jakbym miała nagle coś objawić, chyba mówił, że jestem wybrana... Nie wiem. I wtedy wszedł on. Łzy mi płynęły po policzkach, stałam do niego tyłem. Ale poznałam ten głos, ja go zawsze poznam Mówił coś do tego wariata ze srebrnym rewolwerem w dłoni. Wiedziałam, że to on. Ale wyglądał inaczej, jak połączenie wszystkich swoich wizerunków scenicznych w jedno. Trochę potężniejszy od swej realnej postaci, bardziej zasępiony. Jednak nadal zachwycający. Tylko oczy miał ogromne, czarne, całe. Jak te wszystkie demony z Supernatural, ale jego były inne. Ładniejsze. I patrzył na mnie z takim przerażeniem, taką obawą i lekiem, jakby mnie przepraszał, że wcale tego nie chciał, ale nie miął wyjścia.
    Wtedy poczułam czyjś dotyk na ramieniu i otworzyłam oczy,  nabierając do płuc najwięcej powietrza, ile mogłam, jednocześnie czując na swoim ciele nieprzyjemne dreszcze.
    I usłyszałam "musisz już wstawać, Agatko." Zobaczyłam, że mama wychodzi z pokoju...

Zazdrośnica.

   Tylko ułamek sekundy, a wszystko to, co buduję od 5 miesięcy zawisło na włosku. Każda minuta wiary w to, że mogę się komuś podoba straciła na znaczeniu. Każdy komplement wyleciał mi z głowy. Ułamek sekundy, wystarczyło, że na nią spojrzałam. Oczywiście. Wszystko idealne. Idealne buty, idealne, czerwone włosy, idealne duże oczy, idealne usta, idealny nos, idealne ciało, idealne getry, idealna koszulka, chyba z Gunsami, idealna czapka, hispert, emo, gotka, punków, takie kurwa, modne połączenie, że wiesz, oryginalny styl. Idealny kroki, idealne wszystko. A potem spojrzałam na siebie. Włosy jak z dupy wyjęte, małe oczka, nie proporcjonalny nos, usta niby okej, ale jednak, dalej już tylko gorzej. Cycki jeszcze okej, a potem czysta tragedia. 
   Jednak, nie ona sama mnie tak bardzo zniszczyła. Tylko fakt, że to Twoja nowa koleżanka. Nie lubię nowych koleżanek, nie lubię tego, że właśnie siedzicie razem w domu, sami. oczywiście, że SAMI. Oglądacie film? Och, super. Ten samy, który my oglądaliśmy? Robicie to samo? Zerwiesz ze mną jutro, czy będziesz tak to ciągnął? Będziesz udawał, że nic się nie stało, że tylko rozmawialiście? Masz nie chyba za głupią, myślisz, że ja nie wiem, nie zauważam, jak patrzą na Ciebie, kiedy idziemy razem, lub gdy czekasz pod moją szkołą? Myślisz, że ja się nie boję, że zwyczajnie mnie rzucisz dla jakiejś innej, ładniejszej, chętniejszej, zabawniejszej... Myślisz, że ja nie czuję? Och, czuję, aż za bardzo. Zazdrość, która kipi ze mnie, bezsilność, poczucie lęku. Boję się. Nawet kiedy sprawiam wrażenie, że mam to w dupie... Przecież JA NIGDY NIE MAM NICZEGO W DUPIE. Zbyt się przejmuję, zbyt martwię, zbyt się boję. Poza tym... Te Twoje opowiadanie, że zdradziłeś już jakąś, że zbytnio Cię to nie ruszyło... Oczywiście. Jak ja mam się z tym czuć? Ufać Ci, czy wiecznie BAĆ SIĘ, że zaraz ja się okażę tą idiotką, która wierzyła, że ktoś taki jak Ty mógłby ze mną być, jednocześnie nie robić ze mnie głupiej. Jak sądzisz, dlaczego na początku bałam się, że to jakiś głupi żart, że przegrałeś jakiś zakład i dlatego musisz się ze mną umówić? Bo Ty jesteś z innej bajki, nie z mojego świata, nie należę do Twojej kategorii. Ona owszem. Każda inna dziewczyna. Ja już jestem po przejściach, lekki wrak, zbyt dużo wad, zbyt wiele swoich przyzwyczajeni. A mimo wszystko, jednak... A teraz? Co ja mam myśleć.
   Wyjdę na hipokrytkę. Bo ja też mam kolegów, też się z nimi spotykam. Wtedy jest okej? Ty nigdy nie masz pretensji. Jednak Ona... Ona jest... Jest... Boję się! Ufasz mi, ach, cóż.
   Wyszłam na hipokrytkę. Nic na to nie poradzę. Gdy was zobaczyłam, zaczęłam się tak trząść... Dlaczego?! Bo jestem zazdrośnicą, a zazdrosna kobieta jest groźna. Jestem trucicielką. Bo zatruwam teraz sama siebie, podsycam się i ledwo powstrzymuję się, przed spamowaniem Ci smsami. Jest mi ciężko nie pobiec pod Twoje drzwi, zapukać, pod pretekstem "oddasz mi moje płyty mcr?" Och, no wiesz, tak na wszelki wypadek. Żeby zobaczyć, czy jeszcze jesteś ubranym czy ona grzecznie siedzi, a nie leży naga w Twoim łóżku.
   To wszystko mnie teraz truje od środka. Chyba mi niedobrze. Chyba muszę iść puścić pawia...

A niekiedy i uśmiech ma swoją lewą stronę. 
Ta­kie śla­dy po paz­nokciach po wewnętrznej stro­nie dłoni...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

LP

   27 tysięcy ludzi śpiewających "In the end" z Mike'm w tłumie: niezapomniany prezent na 19ste urodziny. Nigdy nie było lepiej... 

niedziela, 3 czerwca 2012

She said don't let go...

   Zboczone rozmowy zawsze spoko, podobnie jak siedzenie nocą z kubkiem herbaty przy ognisku. Udawanie wormsa w śpiworze i wspólne czołganie się po podłodze też. Mniej spoko kiełbaska w ognisku i dwie kromki chleba (dzięki, Paula, zapamiętam Ci to, że atakowałaś mój kijek!)
   Popołudnie z filmem, kubkiem herbaty i próbą namówienia kolegi, żeby przyjął moją pomoc w pisaniu wypracowania w zamian za paczkę ciasteczek i kilka filmów.
   I kilka chwil spędzone o myśleniu o Tobie, mała paskudo. Jak zawsze.